Oczywiście. Tyr, Byblos, Baalbek, Palmira… starożytnych ruin – fenickich, greckich, rzymskich, jest tu mnóstwo. Ponadto bizantyjskie kościoły i klasztory, średniowieczne meczety i przebogato zdobione medresy oraz karawanseraje. Ale modernizm? To nie Paryż, Berlin, czy Gdynia. A jednak. Pierwszy spacer po Bejrucie. Zza obłej kopuły odbudowanego po zniszczeniach wojennych meczetu w Down Town wyłaniają się równie obłe balkony mieszkalnej kamienicy, podziurawionej jak sito pociskami z RPG i kałasza, z pustymi oczodołami zamiast okien. Nieco dalej typowy okrętowiec, do złudzenia przypominający te gdyńskie. Tu i tam widać wyraźne inspiracje Le Corbusierem. Nic dziwnego, przed II wojną światową Liban oraz Syria były podległe Francji. Jest co oglądać, co fotografować. Niestety, tak jak Down Town w większości odbudowano i wygląda jak nowe, przez co nieco sztuczne miasto, tak wielu modernistycznych budynków jeszcze nie tknięto. Na wiele modernistycznych perełek natknąłem się też w Damaszku. Podnoszę aparat by skadrować jedną z okazalszych i słyszę donośny krzyk „Mister! No photo!”. To ochroniarz z kałasznikowem groźnie kiwa palcem wyglądając z budki strażniczej. Te najpiękniejsze budynki znajdują się w strefie dyplomatycznej. Ambasady, ministerstwa, budynki rządowe. Lepiej aparat schować do plecaka. Syria to państwo policyjne.

Tekst i fotografie
Przemysław Kozłowski

Post to Google Buzz
Bookmark this on Yahoo Bookmark
Bookmark this on Digg