Historia gdyńskiego Trafika jest równie ciekawa jak opowieść o jego założycielach i pomysłodawcach. Miejsce dla wielu kultowe, dla innych jakby nieprzekraczalne, obce z innej rzeczywistości i czasoprzestrzeni. Jak podkreśla Krzysztof (jeden z dwóch właścicieli), wybrali akurat Gdynię, bo gdy chcieli zainwestować, uznali że jest to miasto bardzo perspektywiczne i nowoczesne, mające wielkie ambicje. Podobnie zresztą jak oni sami. Warszawa, która byłaby dla nich naturalnym wyborem, w momencie decyzji wydawała się zbyt przewartościowana, jakby z przerośniętym emocjonalnie ego .

Pomysł musiał się sprawdzić. Z emigracji przywozili bagaż nie tylko dewiz, ale także bezcennej młodzieńczej energii i świeżych doświadczeń z największych metropolii świata, takich jak np. Londyn, LA, NY. Nie chcieli tylko zarobić, ale łącząc swoje pasję, chęć życia i pracy na wysokich obrotach, ze sprawdzonymi recepturami na sukces, zdobytymi i przywiezionymi z okresów wyjazdów emigracyjnych, planowali kreację obiektu, który zbuduje swoją legendę.  Jedna sprawdzona recepta to dobre jedzenie i przyjaciele (food & friends). Michał – opanował sztukę kulinarną nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie (gotował m.in. dla celebrytów na luksusowych jachtach oceanicznych). Nie boi się żadnych wyzwań, dla niego gotowanie to czas dawania przyjemności sobie i innym. Prawdziwy fun & pleasure. Z drugiej strony jest i misja… Pokazanie, że można w takim kraju jak Polska, interesować się sztuką kulinarną na poważnie bez wydawania fortuny. Postanowili najpierw zacząć od przyjaciół.

Krzysztof to urodzony organizator i kreator. Zarządza warszawską firmą eventową, wyszukuje i sprowadza do Polski muzyczne rodzynki z całego świata, organizuje imprezy promocyjne, kreuje wydarzenia. Dlatego miejsce od początku miało stać się rozpoznawalnym punktem na mapie kulturalnej Trójmiasta. Choć niewielkie rozmiary, ale właśnie o to chodzi. W takich wnętrzach oddycha się sztuką, kulturą, pasjami znajomych podróżników, artystów. Podobno im ciaśniej, tym bohema artystyczna czuje się lepiej. Ale wróćmy do realizacji wizji.

Regularne wystawy fotograficzne, grafiki, projekcje z zainstalowanego w lokalu rzutnika oraz artystyczny, indywidualny sznyt dizajnu wnętrza, skierowały na lokal oczy wielu mieszkańców Gdyni, Sopotu i Gdańska. Nie zabrakło znanych gwiazd filmu, muzyki czy sportu. Michał realizował wizję kuchni otwartej, kuchni fusion, kuchni dialogu. Ciągłe zmiany, nowe pomysły, czyli tak jak gotujemy dla przyjaciół, żeby wciąż czymś zaskoczyć, zainspirować.

 Food&Friends – ten cel został osiągnięty.

Zdobyć nowych przyjaciół  

Trafik nigdy nie chciał być hermetyczny, klubowy. Celem miała być także integracja z Gdynią, mieszkańcami Trójmiasta przez dobrą kuchnię, fajną atmosferę, miejsko-kulturalny profil, ale bardziej w stylu miejsca do którego można przyjść na kawę, lampkę wina, niekoniecznie tylko na ważną, uroczystą kolację czy biznesowy lunch. Trafik miał dosłownie zarażać nowych przyjaciół, przyciągać nieznajomych z ulicy, turystów z Polski i zagranicy. I przy tym celu, trudno na razie krzyknąć  Yes, Yes, Yes!

Dlaczego jeszcze nie? Dla takich celów potrzeba nie jednego, lecz wielu podobnych miejsc. Tego typu lokale dobrze czują się w odpowiednim towarzystwie. Na razie w Gdyni nadal królują fast food-y, kebaby, bistra, budki z zapiekankami. Szlak Kulinarny do którego należy Trafik, Gdynian w masowej skali przyciąga głównie w Weekend Kulinarny, który miasto pomaga organizować tylko raz w roku. Turystyka w Gdyni jest póki co oparta na bardzo krótkich pobytach, przeważnie w sezonie letnim.

Może jak ożyje nabrzeże Basenu Prezydenta, powstaną nowe inwestycje mieszkaniowe i hotelowe przy ulicy Hryniewieckiego i Waszyngtona oraz na Molo Rybackim;  może wtedy nowe masy przyjaciół dotrą i do Trafika? – zastanawiamy się  wspólnie z Krzysztofem. Na razie nie tracąc ducha, wymyślając jeden pomysł za drugim, Trafik przyciąga stopniowo nowych przyjaciół.

A może moderna w Trafiku?

Szlak modernizmu zawitał do Trafika z lekką niepewnością. Nie byliśmy przekonani czy zasiedlenie jednej z flagowych kamienic na szlaku, w jakikolwiek sposób obliguje Michała i Krzysztofa do zainteresowania się nowym projektem kulturalno-turystycznym Gdyni. Wątpliwości został rozwiane bardzo szybko. Szlak Modernizmu został przyjęty bez zawahania, jak nowo poznany przyjaciel, z którym rozumiemy się bez słów. Czego byście chcieli? Projekcje slajdów z architekturą via Projektor? Ok. – regularnie w czwartki, lub możliwa  na życzenie gościa. Półka Moderny? Jasne, miejsce już mamy montujcie. Wystawy? Prelekcje?  Siadamy i ustalamy.

Tak to się odbywa w Trafiku. Jak w polsko-japońskim zegarku. Kreatywnie, ale precyzyjnie. Maile, telefony, owszem, ale najlepiej przyjść, spotkać się, pogadać przy dobrej kawie i już dzień staje się przyjemniejszy, a Moderna Gdyńska jakby z nowym bielszym uśmiechem spogląda na nas ze Szlaku. Wiosną pojawi się także nowe Menu w Trafiku, z kilkoma pozycjami specjalnie „modernistycznymi” – skomponowanymi z myślą o Szlaku. W tym prosta, smaczna, sałatka z bałtyckiego śledzia – wymyślona przez Michała. Na stronie Trafiku już można przeczytać o historii kamienicy, zobaczyć zdjęcia historyczne udostępnione przez Muzeum miasta Gdyni.

Zobaczymy jak sprawdzi się Trafik w Grze miejskiej na Szlaku. Oby tylko niektóre jej sekrety zachował tylko dla siebie. Przyjaciele może się nie obrażą.

www.trafikgdynia.pl

Post to Google Buzz
Bookmark this on Yahoo Bookmark
Bookmark this on Digg